poniedziałek, 30 czerwca 2014

AZ Rozdział Osiemnasty

W ziemskim świecie wstawał nowy dzień. Jerzy wtajemniczał Dettę w kolejne wydarzenia z życia Hanki, tak aby znała ona jak najlepiej sytuację i potrafiła sobie w każdym przypadku poradzić.
- Cześć dzieciaki! – powitałem ich radośnie
- No wiesz szefie – żachnął się Jerzy – nie wydaje mi się, żeby z nas takie dzieciaki były.
- No już dobrze, wymknęło mi się – wzruszyłem ramionami. - Mam dla was nowe zadanie: jesteście pełni werwy i dobrych chęci, więc sprawdzimy jak z waszą motywacją.
- Nie bardzo mi się to podoba – mruknęła Detta, ale kiwnęła głową. Mina Jerzego też nie wyrażała szczególnej radości. Niezrażony kontynuowałem temat.
- Jak zapewne wiecie naprzeciwko Hanki mieszka starszy pan.
- Mhm, nazywa się Zygmunt – przytaknął Jerzy.
- No i z tym człowiekiem łączy się tajemnica; tak jak mówiłeś nigdzie nie ma szczegółowych zapisków na jego temat, najstarsze informacje pochodzą sprzed piętnastu lat. A wcześniej biała plama. Rozmawiałem trochę z Klemensem, jego Opiekunem, i doszliśmy do takich wniosków – tutaj opowiedziałem im czego dowiedziałem się od Klemensa i Krzysztofa, oraz co sam zaobserwowałem wczoraj.
- Ten kot, to nie jest jakieś zwykłe zwierzę – zadumał się Jerzy.

- Oczywiście, że nie – przytaknęła Detta. – To pewnie pokutująca dusza! Ciekawe tylko co takiego zbroił, że teraz tak musi cierpieć. Bo przecież cierpi razem z tym człowiekiem, prawda? – zwróciła się do mnie.
Nieco rozbrojony jej szczerością, mimo wszystko przyznałem rację. Dusza zamknięta w ciele kota i do tego obarczona takim właścicielem na pewno miała nie jedno na sumieniu. Ale teraz to nie był nasz najważniejszy problem.
- Więc jak zamierzasz odnaleźć te informacje szefie? – Jerzy patrzył na mnie uważnie, czekając na odpowiedź.
- Gdybyście mi nie przerywali, to już dawno bym wam powiedział – odparłem nieco zgryźliwie. – W najniżej położonym archiwum, gdzie rzadko kiedy ktoś zagląda, znajdują się Księgi Przeznaczenia. Nie są to zwyczajne księgi – są to teczki poklasyfikowane według numeracji przeznaczenia, dlatego też niełatwo odnaleźć interesujące nas zbiory.
- Ja tam chyba kiedyś byłam, teoretycznie w ramach kary – powiedziała zakłopotana Detta. – Ale nie dano mi tam za długo siedzieć, bo sprawiałam za dużo problemów.
- Jak to? – zaintrygowała mnie.
- Nie wiem dokładnie jak, ale przeszukiwałam te archiwa umysłem i teczki przylatywały do mnie same. Wystarczyło, że pomyślałam o jednej z wariacji przeznaczenia, a na kolanach lądowały dotyczące go teczki.
Oniemiały wpatrywałem się w kolejnego „dziwoląga” przydzielonego do mojej grupy. – Czy masz jeszcze jakieś zdolności, o których powinienem wiedzieć? – spytałem popatrując na moich pomocników.
- Szef jest lekko przeczulony na tym punkcie – szepnął konspiracyjnie Jerzy.
- Ciekawe czy ty nie byłbyś przeczulony, gdyby każdy twój pomocnik obdarzony był co najmniej nie spotykanymi umiejętnościami! – odparłem zdenerwowany.
- Czyli ty też coś potrafisz? – dziewczyna była podekscytowana. – Coś zakazanego?
- No, trochę – odparł zakłopotany Jerzy. – Nie bardzo kontroluję te zdolności...
- Czyli co konkretnie? – w jej oczach płonęła chęć poznania i coś jeszcze, jakiś niesamowity ogień.
- Na tyle na ile ja wiem – wtrąciłem się do ich rozmowy – to jest to zbiorowa teleportacja, nagła materializacja i podejrzanie dobra znajomość ludzkich obyczajów. A ty co w sobie kryjesz?
- Na razie wiem tylko o tym fenomenie, ale jak wiesz szefie, jestem nowicjuszką i mogę nie znać wszystkich swoich możliwości – odparła lekko zafascynowana umiejętnościami kolegi.
- Dlaczego właśnie ja? - wzniosłem oczy w górę szukając odpowiedzi w górze, widząc jedynie idealnie biały sufit. Westchnąłem jeszcze raz i postanowiłem wrócić do tematu. – Właściwie to dobrze, że potrafisz sobie radzić w tych archiwach, ale będziesz musiała użyć innego kryterium. Albowiem moi drodzy, trzeba odnaleźć wszystkie dostępne informacje o naszym sąsiedzie. Zarówno wskazówki co do jego losu, opiekujących się nim Aniołów jak i dane dotyczące przeszłości. One też są najważniejsze. Jeśli macie inne pomysły na ich znalezienie, to proszę bardzo. Jednak zapamiętajcie, że są to działania poufne, oczywiście w porozumieniu z Klemensem, ale bez zgody przełożonych.
- Czyli nielegalne? – Detta miała ciekawy wyraz twarzy, a ja doszedłem do wniosku, że zbyt inteligentni pomocnicy, to jednak przekleństwo.
- W pewien sposób – odparłem wymijająco. – Czyli ustalone: wy szukacie informacji, ja opiekuję się Hanką.
- Jasne szefie! – Jerzy miał już chęć przeżycia przygody wypisaną na twarzy.
- Nie znalazła koperty, ale podjęła chyba jakąś decyzję, więc bądź ostrożny, szefie – dodała Detta.
- Dzięki, zobaczymy się wieczorem w moim gabinecie. Powodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz