W
ziemskim świecie wstawał nowy dzień. Jerzy wtajemniczał Dettę w
kolejne wydarzenia z życia Hanki, tak aby znała ona jak najlepiej
sytuację i potrafiła sobie w każdym przypadku poradzić.
-
Cześć dzieciaki! – powitałem ich radośnie
-
No wiesz szefie – żachnął się Jerzy – nie wydaje mi się,
żeby z nas takie dzieciaki były.
-
No już dobrze, wymknęło mi się – wzruszyłem ramionami. - Mam
dla was nowe zadanie: jesteście pełni werwy i dobrych chęci, więc
sprawdzimy jak z waszą motywacją.
-
Nie bardzo mi się to podoba – mruknęła Detta, ale kiwnęła
głową. Mina Jerzego też nie wyrażała szczególnej radości.
Niezrażony kontynuowałem temat.
-
Jak zapewne wiecie naprzeciwko Hanki mieszka starszy pan.
-
Mhm, nazywa się Zygmunt – przytaknął Jerzy.
-
No i z tym człowiekiem łączy się tajemnica; tak jak mówiłeś
nigdzie nie ma szczegółowych zapisków na jego temat, najstarsze
informacje pochodzą sprzed piętnastu lat. A wcześniej biała
plama. Rozmawiałem trochę z Klemensem, jego Opiekunem, i doszliśmy
do takich wniosków – tutaj opowiedziałem im czego dowiedziałem
się od Klemensa i Krzysztofa, oraz co sam zaobserwowałem wczoraj.
-
Ten kot, to nie jest jakieś zwykłe zwierzę – zadumał się
Jerzy.
-
Oczywiście, że nie – przytaknęła Detta. – To pewnie
pokutująca dusza! Ciekawe tylko co takiego zbroił, że teraz tak
musi cierpieć. Bo przecież cierpi razem z tym człowiekiem, prawda?
– zwróciła się do mnie.
Nieco
rozbrojony jej szczerością, mimo wszystko przyznałem rację. Dusza
zamknięta w ciele kota i do tego obarczona takim właścicielem na
pewno miała nie jedno na sumieniu. Ale teraz to nie był nasz
najważniejszy problem.
-
Więc jak zamierzasz odnaleźć te informacje szefie? – Jerzy
patrzył na mnie uważnie, czekając na odpowiedź.
-
Gdybyście mi nie przerywali, to już dawno bym wam powiedział –
odparłem nieco zgryźliwie. – W najniżej położonym archiwum,
gdzie rzadko kiedy ktoś zagląda, znajdują się Księgi
Przeznaczenia. Nie są to zwyczajne księgi – są to teczki
poklasyfikowane według numeracji przeznaczenia, dlatego też
niełatwo odnaleźć interesujące nas zbiory.
-
Ja tam chyba kiedyś byłam, teoretycznie w ramach kary –
powiedziała zakłopotana Detta. – Ale nie dano mi tam za długo
siedzieć, bo sprawiałam za dużo problemów.
-
Jak to? – zaintrygowała mnie.
-
Nie wiem dokładnie jak, ale przeszukiwałam te archiwa umysłem i
teczki przylatywały do mnie same. Wystarczyło, że pomyślałam o
jednej z wariacji przeznaczenia, a na kolanach lądowały dotyczące
go teczki.
Oniemiały
wpatrywałem się w kolejnego „dziwoląga” przydzielonego do
mojej grupy. – Czy masz jeszcze jakieś zdolności, o których
powinienem wiedzieć? – spytałem popatrując na moich pomocników.
-
Szef jest lekko przeczulony na tym punkcie – szepnął
konspiracyjnie Jerzy.
-
Ciekawe czy ty nie byłbyś przeczulony, gdyby każdy twój pomocnik
obdarzony był co najmniej nie spotykanymi umiejętnościami! –
odparłem zdenerwowany.
-
Czyli ty też coś potrafisz? – dziewczyna była podekscytowana. –
Coś zakazanego?
-
No, trochę – odparł zakłopotany Jerzy. – Nie bardzo kontroluję
te zdolności...
-
Czyli co konkretnie? – w jej oczach płonęła chęć poznania i
coś jeszcze, jakiś niesamowity ogień.
-
Na tyle na ile ja wiem – wtrąciłem się do ich rozmowy – to
jest to zbiorowa teleportacja, nagła materializacja i podejrzanie
dobra znajomość ludzkich obyczajów. A ty co w sobie kryjesz?
-
Na razie wiem tylko o tym fenomenie, ale jak wiesz szefie, jestem
nowicjuszką i mogę nie znać wszystkich swoich możliwości –
odparła lekko zafascynowana umiejętnościami kolegi.
-
Dlaczego właśnie ja? - wzniosłem oczy w górę szukając
odpowiedzi w górze, widząc jedynie idealnie biały sufit.
Westchnąłem jeszcze raz i postanowiłem wrócić do tematu. –
Właściwie to dobrze, że potrafisz sobie radzić w tych archiwach,
ale będziesz musiała użyć innego kryterium. Albowiem moi drodzy,
trzeba odnaleźć wszystkie dostępne informacje o naszym sąsiedzie.
Zarówno wskazówki co do jego losu, opiekujących się nim Aniołów
jak i dane dotyczące przeszłości. One też są najważniejsze.
Jeśli macie inne pomysły na ich znalezienie, to proszę bardzo.
Jednak zapamiętajcie, że są to działania poufne, oczywiście w
porozumieniu z Klemensem, ale bez zgody przełożonych.
-
Czyli nielegalne? – Detta miała ciekawy wyraz twarzy, a ja
doszedłem do wniosku, że zbyt inteligentni pomocnicy, to jednak
przekleństwo.
-
W pewien sposób – odparłem wymijająco. – Czyli ustalone: wy
szukacie informacji, ja opiekuję się Hanką.
-
Jasne szefie! – Jerzy miał już chęć przeżycia przygody
wypisaną na twarzy.
-
Nie znalazła koperty, ale podjęła chyba jakąś decyzję, więc
bądź ostrożny, szefie – dodała Detta.
-
Dzięki, zobaczymy się wieczorem w moim gabinecie. Powodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz