*****
Bernardetta
nie była przeciętnym Aniołem, nawet jej wygląd nie należał do
zwyczajnych. Dodatkowo jej działania często zakłócały emocje, co
absolutnie nie było normalne u istot takich jak my, i powodowało
nieprzewidziane efekty.
Przysiadła
w pokoju Hanki, ukryta za szafką. Chciała najpierw ocenić
sytuację, potem przejść do działania. Bo żaden z chłopców się
do tego nie kwapił, o tym była przekonana.
Dziewczyna
leżała skulona na łóżku, popłakując cichutko. Oczy miała
zamknięte, jedną ręką tuliła małego kotka, drugą głaskała
jego błyszczącą sierść. Kociak nagle zaczął fukać i wyrywać
się właścicielce, Detta zrozumiała, że wyczuł jej obecność.
Kiciuś
zbliżył się do jej kryjówki, więc postanowiła wyjść. Mruczuś
od razu zaczął warczeć, czym zwrócił uwagę swojej pani.
-
Kim jesteś? – powiedziała spoglądając nieufnie na Dettę. –
Jesteś taka jak on, prawda? Anioł?
Detta
kiwnęła głową.
-
No to wynoś się do stu diabłów!!!
-
Nie ma mowy, moja panno – odparła krzyżując ramiona. – Nie
myśl, że tylko ty jesteś tu pokrzywdzona! W sumie to ty nie
wyszłaś na tym najgorzej. Natomiast Gabriel jest załamany – nie
spodziewał się tak głębokiego uczucia, w ogóle nie spodziewał
się uczucia, on nie rozumie do końca ziemskich doznań. Przeraża
go to wszystko, to jak bardzo cię zranił, mimo że chciał jak
najlepiej. No i to nie ty poniesiesz karę za złamanie podstawowych
reguł.
Hanka
patrzyła na nią nieco przytomniej, z oczu zniknęły wściekłe
iskierki, pojawiło się pytanie. – A co z nim? – objęła kolana
rękami.
-
Jest na rozmowie u swojego przełożonego, nie wiemy jak to się
skończy. Może być nawet wymazanie pamięci, a na to moim zdaniem
Gabriel jest za dobry!
-
A kim ty właściwie jesteś?
-
Nazywam się Bernardetta, jestem nowicjuszką, współpracuję z
Gabrielem i przysporzyłam mu nie mało kłopotów. Posiadam
zdolności, które u Aniołów są zabronione.
-
To jak to się stało, że je nadal masz?
-
Zasługa Gabriela – wzruszyła ramionami. – On zawsze chce
pomagać innym, jak temu panu z na przeciwka.
-
Temu staruszkowi? A co mu jest? – Hanka wykazywała żywe
zainteresowanie.
-
Ciąży nad nim klątwa, jest tak od wielu pokoleń, podobnie ma się
sprawa z tą staruszką z góry.
-
Możesz mi powiedzieć coś więcej? Chciałabym poznać Gabriela
także z innej strony....
-
Jasne, więc posłuchaj.
Bernardetta
chętnie opowiedziała o dotychczasowych przygodach, nie
pomniejszając niczyich zasług. Nie pominęła żadnych szczegółów,
chciała, aby ta dziewczyna miała pełny i klarowny obraz sytuacji.
Aby zrozumieć Anioła, musiała wiedzieć jak najwięcej o
anielskiej społeczności.
– Poza
tym Gabriel jest powszechnie szanowany, po tej misji miał mieć
urlop i awansować na stanowisko kierownicze, ale jak mówię, nie
mam bladego pojęcia jak to się skończy. Bo jak mu wykasują
pamięć, to już nie będzie ten sam Anioł, co teraz – zakończyła
opowieść.
-
Rozumiem. Musze to przemyśleć, w jakiś sposób naruszyłaś
fundamenty mojego życia – uśmiechnęła się leciutko. – Ale
miło było cię poznać. Pozdrów także Jerzego, bo to chyba on był
tu przed tobą.
-
Był? Naprawdę?
-
Tak. Patetycznymi słowami próbował mnie przekonać, żebym
wybaczyła Gabrielowi, bo on jest biedaczyna niewinny i sam cierpi.
-
To w jego stylu, tak włazić z buciorami ... – Detta mruczała pod
nosem niezadowolona. – OK. Postaram się tu przysłać jutro
Gabriela, myślę, że na dzisiaj starczy mu wrażeń.
-
Dobrze, dla mnie też lepiej będzie jak ochłonę.
-
To do jutra – Detta uśmiechnęła się i znikła.
Hanka
jeszcze przez dobrą chwilę wpatrywała się w miejsce gdzie była
Anielica. Powoli docierało do jej świadomości każde wydarzenie po
kolei oraz skala jego niesamowitości. – To chyba na dzisiaj za
dużo – jęknęła i postanowiła położyć się spać. Przytuliła
kociaka do policzka – Ostrzegłeś mnie przed Aniołami, bardzo ci
dziękuję – szepnęła i dotknęła jedwabistego futerka. Kot
mruknął w odpowiedzi i ułożył się wygodniej w zagłębieniu jej
ramienia. – Tamten Anioł, choć głupi, to jednak miał rację –
pomyślał Mruczuś – Jest mi tutaj bardzo dobrze. Po chwili oboje
spali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz