piątek, 23 stycznia 2015

AZ Rozdział Trzydziesty Czwarty

*****
Bernardetta nie była przeciętnym Aniołem, nawet jej wygląd nie należał do zwyczajnych. Dodatkowo jej działania często zakłócały emocje, co absolutnie nie było normalne u istot takich jak my, i powodowało nieprzewidziane efekty.
Przysiadła w pokoju Hanki, ukryta za szafką. Chciała najpierw ocenić sytuację, potem przejść do działania. Bo żaden z chłopców się do tego nie kwapił, o tym była przekonana.

Dziewczyna leżała skulona na łóżku, popłakując cichutko. Oczy miała zamknięte, jedną ręką tuliła małego kotka, drugą głaskała jego błyszczącą sierść. Kociak nagle zaczął fukać i wyrywać się właścicielce, Detta zrozumiała, że wyczuł jej obecność.

Kiciuś zbliżył się do jej kryjówki, więc postanowiła wyjść. Mruczuś od razu zaczął warczeć, czym zwrócił uwagę swojej pani.
- Kim jesteś? – powiedziała spoglądając nieufnie na Dettę. – Jesteś taka jak on, prawda? Anioł?
Detta kiwnęła głową.
- No to wynoś się do stu diabłów!!!
- Nie ma mowy, moja panno – odparła krzyżując ramiona. – Nie myśl, że tylko ty jesteś tu pokrzywdzona! W sumie to ty nie wyszłaś na tym najgorzej. Natomiast Gabriel jest załamany – nie spodziewał się tak głębokiego uczucia, w ogóle nie spodziewał się uczucia, on nie rozumie do końca ziemskich doznań. Przeraża go to wszystko, to jak bardzo cię zranił, mimo że chciał jak najlepiej. No i to nie ty poniesiesz karę za złamanie podstawowych reguł.
Hanka patrzyła na nią nieco przytomniej, z oczu zniknęły wściekłe iskierki, pojawiło się pytanie. – A co z nim? – objęła kolana rękami.
- Jest na rozmowie u swojego przełożonego, nie wiemy jak to się skończy. Może być nawet wymazanie pamięci, a na to moim zdaniem Gabriel jest za dobry!
- A kim ty właściwie jesteś?
- Nazywam się Bernardetta, jestem nowicjuszką, współpracuję z Gabrielem i przysporzyłam mu nie mało kłopotów. Posiadam zdolności, które u Aniołów są zabronione.
- To jak to się stało, że je nadal masz?
- Zasługa Gabriela – wzruszyła ramionami. – On zawsze chce pomagać innym, jak temu panu z na przeciwka.
- Temu staruszkowi? A co mu jest? – Hanka wykazywała żywe zainteresowanie.
- Ciąży nad nim klątwa, jest tak od wielu pokoleń, podobnie ma się sprawa z tą staruszką z góry.
- Możesz mi powiedzieć coś więcej? Chciałabym poznać Gabriela także z innej strony....
- Jasne, więc posłuchaj.

Bernardetta chętnie opowiedziała o dotychczasowych przygodach, nie pomniejszając niczyich zasług. Nie pominęła żadnych szczegółów, chciała, aby ta dziewczyna miała pełny i klarowny obraz sytuacji. Aby zrozumieć Anioła, musiała wiedzieć jak najwięcej o anielskiej społeczności.
Poza tym Gabriel jest powszechnie szanowany, po tej misji miał mieć urlop i awansować na stanowisko kierownicze, ale jak mówię, nie mam bladego pojęcia jak to się skończy. Bo jak mu wykasują pamięć, to już nie będzie ten sam Anioł, co teraz – zakończyła opowieść.
- Rozumiem. Musze to przemyśleć, w jakiś sposób naruszyłaś fundamenty mojego życia – uśmiechnęła się leciutko. – Ale miło było cię poznać. Pozdrów także Jerzego, bo to chyba on był tu przed tobą.
- Był? Naprawdę?
- Tak. Patetycznymi słowami próbował mnie przekonać, żebym wybaczyła Gabrielowi, bo on jest biedaczyna niewinny i sam cierpi.
- To w jego stylu, tak włazić z buciorami ... – Detta mruczała pod nosem niezadowolona. – OK. Postaram się tu przysłać jutro Gabriela, myślę, że na dzisiaj starczy mu wrażeń.
- Dobrze, dla mnie też lepiej będzie jak ochłonę.
- To do jutra – Detta uśmiechnęła się i znikła.

Hanka jeszcze przez dobrą chwilę wpatrywała się w miejsce gdzie była Anielica. Powoli docierało do jej świadomości każde wydarzenie po kolei oraz skala jego niesamowitości. – To chyba na dzisiaj za dużo – jęknęła i postanowiła położyć się spać. Przytuliła kociaka do policzka – Ostrzegłeś mnie przed Aniołami, bardzo ci dziękuję – szepnęła i dotknęła jedwabistego futerka. Kot mruknął w odpowiedzi i ułożył się wygodniej w zagłębieniu jej ramienia. – Tamten Anioł, choć głupi, to jednak miał rację – pomyślał Mruczuś – Jest mi tutaj bardzo dobrze. Po chwili oboje spali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz