środa, 21 stycznia 2015

AZ Rozdział Trzydziesty Trzeci

Z ciężkim sumieniem zapukałem do drzwi gabinetu mojego przełożonego.
- Wejdź Gabrielu. Zamknij za sobą drzwi – na twarzy Tobiasza nie było śladu rozbawienia.
Wsunąłem się do środka, cicho domykając drzwi.
- Siadaj, siadaj. I wytłumacz mi proszę co skłoniło cię to podjęcia tak drastycznych działań.
- Szczerze powiedziawszy to nie jestem pewien, nie zastanawiałem się nad tym co robię – wiedziałem tylko, że muszę ich uratować.
- Ich czy ją? – przenikliwe oczy przełożonego odkrywały tajniki mojej duszy, ukryte nawet przede mną.
- Och, ja chyba nie zdawałem sobie sprawy… nie wiem jak to się stało…
- Zakochałeś się w ziemskiej dziewczynie, nieprawdaż? – westchnął i nalał herbaty do filiżanek. - Wiesz, że jest to surowo zakazane, a konsekwencją takiego występku jest wyczyszczenie twojej pamięci i rozpoczęcie procesu szkolenia od nowa.

Kiwałem smętnie głową w rytm słów, które padały na mnie jak grad. Ja naprawdę nie zdawałem sobie z tego sprawy. W innym wypadku pewnie dawno bym to przerwał. Machinalnie wziąłem łyk herbaty.
- Jednak z tobą będzie inaczej. Poniesiesz zasłużoną karę, lecz nie wykasujemy ci pamięci.
Drgnąłem, filiżanka trąciła spodek. Nigdy wcześniej nie słyszałem, aby przy takim przewinieniu nie zastosowano wymazania pamięci. – Ale jak to? Dlaczego?
- Jesteś za dobry – wzruszył ramionami. - Sprawa pozostanie między nami, tylko i wyłącznie. Natomiast ty obiecasz mi dwie rzeczy.
- Mianowicie?
- Po pierwsze zakończysz to uczucie. Nie wiem jak, nie znam się na tym – może twój pomocnik wpadnie na jakiś pomysł, wydaje się być bystrym chłopcem.
- A to drugie?
- Skończysz swoją pracę. Nie możesz jej przerwać w środku – doprowadź dziewczynę tam gdzie miała dojść, przy okazji zajmij się też tym młodzieńcem, Jan ma chyba na imię. Nie muszę ci nic radzić, wiesz co robić.
- Naprawdę nie będę ukarany?
- Nie. Nie w sposób tradycyjny. Wystarczające będzie dla ciebie zakończenie sprawy z tą widzącą, a na dokładkę dostaniesz też pozostałych mieszkańców kamienicy – zresztą i tak maczałeś już w tym palce, czyż nie? Aha, i żadnej materializacji. A teraz już idź, mam jeszcze dużo spraw do załatwienia – Tobiasz wziął kolejne akta i położył je przed sobą na biurku.

Wyszedłem nadal lekko oszołomiony rewelacjami sprzed kilku minut. Przed drzwiami czekał Jerzy, lecz na jego twarzy nie było śladu niepokoju.
- W porządku szefie?
- Tak, chyba tak…
- To może pójdziemy do twojego pokoju?
- Tak, tak…
Nie bardzo pamiętam jak się tam znaleźliśmy, faktem jednak jest że siedziałem w moim fotelu z filiżanką herbaty w dłoni i talerzykiem ciasteczek na biurku.
- Ona ma się całkiem znośnie. – zaczął Jerzy. – Oczywiście złorzeczy co jakiś czas, ale myślę, że jej to nie długo minie.
- Aha. Jak to się stało Jerzy? Ja nic nie rozumiem…
- Oj szefie, tak to bywa między ludźmi – westchnął rozkładając dłonie - Uczucia pojawiają się nagle.
- Ale ja nie jestem człowiekiem.
- Prawie się nim stałeś szefie. Za długo to trwało, materializacja, przebywanie pomiędzy ludźmi, zadawanie się z nimi… Zwłaszcza z Hanką… To chyba było nieuniknione.
- Tak myślisz? Ale ja nic nie rozumiem. To nie jest jakieś wyjątkowe uczucie, ani nic specjalnego, ja po prostu się o nią martwiłem.
- Dlaczego?
- Dlaczego się martwiłem? Nie chciałem, żeby stała się jej krzywda.
- Przywiązałeś się do niej szefie. Ona zresztą też.
- Cierpi?
- Mhm. Jej jest nieco trudniej, cały czas ma przed oczami twoją twarz, i do tego wypadek rodziców. Nie wszystko rozumie. Może trzeba by jej coś wyjaśnić?
- Nie mam na to siły. Może jestem tchórzem, ale nie potrafię jej spojrzeć w twarz.
- Na mnie szefie nie patrz! – wzdrygnął się chłopak - Ja mogę przygotować grunt, ale finalna rozmowa musi się odbyć między wami. Zresztą jest tam teraz z nią Detta, może jej pójdzie lepiej. Ze mną nie bardzo chciała rozmawiać.
- Pewnie masz rację. – westchnąłem głęboko, przekonany że wszystko legło w gruzach. Nie będę umiał spojrzeć Hani w oczy, nie po tym wszystkim, a ja mam doprowadzić tą sprawę do końca. Podejrzewam, że mój przełożony wiedział co robi, zadając mi taką pokutę. Wypiłem herbatę i przełknąłem parę ciasteczek. Tkwiłem gdzieś w niebycie, nie mogłem powrócić do siebie. W tym czasie Detta przeprowadziła poważną rozmowę z moją podopieczną, o czym dowiedziałem się nieco później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz