Z
ciężkim sumieniem zapukałem do drzwi gabinetu mojego przełożonego.
-
Wejdź Gabrielu. Zamknij za sobą drzwi – na twarzy Tobiasza nie
było śladu rozbawienia.
Wsunąłem
się do środka, cicho domykając drzwi.
-
Siadaj, siadaj. I wytłumacz mi proszę co skłoniło cię to
podjęcia tak drastycznych działań.
-
Szczerze powiedziawszy to nie jestem pewien, nie zastanawiałem się
nad tym co robię – wiedziałem tylko, że muszę ich uratować.
-
Ich czy ją? – przenikliwe oczy przełożonego odkrywały tajniki
mojej duszy, ukryte nawet przede mną.
-
Och, ja chyba nie zdawałem sobie sprawy… nie wiem jak to się
stało…
-
Zakochałeś się w ziemskiej dziewczynie, nieprawdaż? – westchnął
i nalał herbaty do filiżanek. - Wiesz, że jest to surowo zakazane,
a konsekwencją takiego występku jest wyczyszczenie twojej pamięci
i rozpoczęcie procesu szkolenia od nowa.
Kiwałem
smętnie głową w rytm słów, które padały na mnie jak grad. Ja
naprawdę nie zdawałem sobie z tego sprawy. W innym wypadku pewnie
dawno bym to przerwał. Machinalnie wziąłem łyk herbaty.
-
Jednak z tobą będzie inaczej. Poniesiesz zasłużoną karę, lecz
nie wykasujemy ci pamięci.
Drgnąłem,
filiżanka trąciła spodek. Nigdy wcześniej nie słyszałem, aby
przy takim przewinieniu nie zastosowano wymazania pamięci. – Ale
jak to? Dlaczego?
-
Jesteś za dobry – wzruszył ramionami. - Sprawa pozostanie między
nami, tylko i wyłącznie. Natomiast ty obiecasz mi dwie rzeczy.
-
Mianowicie?
-
Po pierwsze zakończysz to uczucie. Nie wiem jak, nie znam się na
tym – może twój pomocnik wpadnie na jakiś pomysł, wydaje się
być bystrym chłopcem.
-
A to drugie?
-
Skończysz swoją pracę. Nie możesz jej przerwać w środku –
doprowadź dziewczynę tam gdzie miała dojść, przy okazji zajmij
się też tym młodzieńcem, Jan ma chyba na imię. Nie muszę ci nic
radzić, wiesz co robić.
-
Naprawdę nie będę ukarany?
-
Nie. Nie w sposób tradycyjny. Wystarczające będzie dla ciebie
zakończenie sprawy z tą widzącą, a na dokładkę dostaniesz też
pozostałych mieszkańców kamienicy – zresztą i tak maczałeś
już w tym palce, czyż nie? Aha, i żadnej materializacji. A teraz
już idź, mam jeszcze dużo spraw do załatwienia – Tobiasz wziął
kolejne akta i położył je przed sobą na biurku.
Wyszedłem
nadal lekko oszołomiony rewelacjami sprzed kilku minut. Przed
drzwiami czekał Jerzy, lecz na jego twarzy nie było śladu
niepokoju.
-
W porządku szefie?
-
Tak, chyba tak…
-
To może pójdziemy do twojego pokoju?
-
Tak, tak…
Nie
bardzo pamiętam jak się tam znaleźliśmy, faktem jednak jest że
siedziałem w moim fotelu z filiżanką herbaty w dłoni i
talerzykiem ciasteczek na biurku.
-
Ona ma się całkiem znośnie. – zaczął Jerzy. – Oczywiście
złorzeczy co jakiś czas, ale myślę, że jej to nie długo minie.
-
Aha. Jak to się stało Jerzy? Ja nic nie rozumiem…
-
Oj szefie, tak to bywa między ludźmi – westchnął rozkładając
dłonie - Uczucia pojawiają się nagle.
-
Ale ja nie jestem człowiekiem.
-
Prawie się nim stałeś szefie. Za długo to trwało,
materializacja, przebywanie pomiędzy ludźmi, zadawanie się z nimi…
Zwłaszcza z Hanką… To chyba było nieuniknione.
-
Tak myślisz? Ale ja nic nie rozumiem. To nie jest jakieś wyjątkowe
uczucie, ani nic specjalnego, ja po prostu się o nią martwiłem.
-
Dlaczego?
-
Dlaczego się martwiłem? Nie chciałem, żeby stała się jej
krzywda.
-
Przywiązałeś się do niej szefie. Ona zresztą też.
-
Cierpi?
-
Mhm. Jej jest nieco trudniej, cały czas ma przed oczami twoją
twarz, i do tego wypadek rodziców. Nie wszystko rozumie. Może
trzeba by jej coś wyjaśnić?
-
Nie mam na to siły. Może jestem tchórzem, ale nie potrafię jej
spojrzeć w twarz.
-
Na mnie szefie nie patrz! – wzdrygnął się chłopak - Ja mogę
przygotować grunt, ale finalna rozmowa musi się odbyć między
wami. Zresztą jest tam teraz z nią Detta, może jej pójdzie
lepiej. Ze mną nie bardzo chciała rozmawiać.
-
Pewnie masz rację. – westchnąłem głęboko, przekonany że
wszystko legło w gruzach. Nie będę umiał spojrzeć Hani w oczy,
nie po tym wszystkim, a ja mam doprowadzić tą sprawę do końca.
Podejrzewam, że mój przełożony wiedział co robi, zadając mi
taką pokutę. Wypiłem herbatę i przełknąłem parę ciasteczek.
Tkwiłem gdzieś w niebycie, nie mogłem powrócić do siebie. W tym
czasie Detta przeprowadziła poważną rozmowę z moją podopieczną,
o czym dowiedziałem się nieco później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz