sobota, 17 stycznia 2015

AZ Rozdział Trzydziesty Pierwszy

Poszliśmy krętymi biurowymi korytarzami, aż do gabinetu Tobiasza, mojego przełożonego. Sekretarka próbowała nas powstrzymać, jednak moim zdaniem nie mogliśmy sobie pozwolić na zwłokę. Mogło to nas drogo kosztować.

- Szefie, mamy awarię! – powiedziałem wchodząc do biura. Moich pomocników zostawiłem w sekretariacie, aby nie narażać ich niepotrzebnie na gniew mojego przełożonego.
- Gabrielu, dzień dobry! – zdjął okulary - Wydaje mi się, że zaczynasz przejmować nawyki językowe od swojego podopiecznego – odparł patrząc na mnie lekko rozbawiony.
- Przepraszam, wymknęło mi się. Ale naprawdę sprawa jest poważna – dodałem.
- Siadaj i mów co cię sprowadza. Skoro i tak już tu wtargnąłeś…
- Dobrze, postaram się mówić krótko i na temat. Sprawa dotyczy Krzysztofa z dziewiątego poziomu, a na całą tą historię natknęliśmy się przypadkiem badając historię pana Zygmunta, sąsiada mojej podopiecznej.
Tobiasz wziął do ręki fajkę i zaczął ją powoli nabijać,
w powietrzu rozszedł się aromat tytoniu owocowego. – Słucham cię niezmiennie Gabrielu – mruknął tylko.
- Oczywiście wszystko to odbywa się w porozumieniu z aktualnym opiekunem Zygmunta, Klemensem.
- Oczywiście – prychnął biorąc zapałkę. Zrozumiałem, że standardowymi metodami wiele nie zdziałam, potrzebny jest efekt zaskoczenia.
- Szefie, czy Anioły chcą robić karierę, awansować?
- Nie, nigdy nie słyszałem o taki przypadku – na chwilę odłożył zapałkę, co uznałem za sukces. – W sumie nie ma takiej potrzeby. Awans nie daje nam żadnych materialnych, czy w ogóle wymiernych korzyści. Jedynie zwiększa ilość obowiązków i poziom czerpanej satysfakcji.
- No właśnie! A Krzysztof chce awansować, i to bardzo! Do tego stopnia, że zaniedbuje swoich podopiecznych.
- Nie bardzo Cię rozumiem Gabrielu – tytoń wreszcie złapał iskrę, pojawił się dym.
- To ja wyjaśnię – odparłem i opowiedziałem o moim pierwszym spotkaniu z Krzysztofem.
- Jest to podejrzane, jednak nie usprawiedliwia terroryzowania mojej sekretarki.
- Fakt. Z tym, że Krzysztof posunął się dalej i ingeruje w procesy czyszczenia nowicjuszy.
- Jak to??
- Zaszczepia ponownie emocje, co jak wiadomo jest zabronione.
- Emocje zaślepiają osąd i utrudniają działania – przełożony spojrzał na mnie dwuznacznie. – Krzysztof popełnił duże wykroczenie. Zgłosimy to wyżej i sprawa zamknięta – pyknął fajką.
- Tylko, że za emocjami idą nielegalne umiejętności!
- Co ty znowu wymyślasz Gabrielu – szef trafił do mnie cierpliwość, pozostało mi więc zagranie najmocniejszą kartą. Wstałem i zaprosiłem do gabinetu dzieciaki.
- Pokażcie panu Tobiaszowi co umiecie – westchnąłem.
- Ale szefie? – protestował Jerzy.
- Na razie wszystko zostanie w tym pokoju, obiecuję – powiedział Tobiasz i rozsiadł się wygodnie na fotelu. – Tymczasem pokażcie, co tak niepokoi mojego Gabriela.

Po zakończonym pokazie zapadła cisza, na biurku leżała książka dostarczona przez Dettę z Zakazanego Magazynu. Tobiasz wziął ją w dłoń i spojrzał na mnie przeciągle, potem pstryknął palcami i księga zniknęła. Znowu zaczęła mnie boleć głowa. – Wyjdźcie proszę – powiedział do moich pomocników – muszę porozmawiać chwilę z Gabrielem na osobności. Wasze tajemnice są bezpieczne.
Gdy tylko zamknęły się drzwi ciemne oczy mojego przełożonego świdrowały mnie do głębi. – To jest bardzo skomplikowana sprawa Gabrielu – mówił dobitnie. – Na razie nikt inny nie może się niczego dowiedzieć.
- Oczywiście – odparłem pocierając czoło, ból stawał się nieznośny.
- Boli cię głowa?
- Tylko gdy jest mowa o tym Zakazanym Magazynie.
- Mhm. Masz jeszcze jakieś dziwne objawy?
- Nie. A powinienem?
- Chyba nie. Jednak gdyby się coś działo daj mi od razu znać. Tymczasem wracaj do swoich zadań, ja muszę przemyśleć wasze rewelacje. I informuj mnie na bieżąco proszę.
- Oczywiście. Dziękuję szefie!

Nadaliśmy sprawie bieg, teraz pozostawało czekać. Moi pomocnicy zajęli się swoimi zadaniami, ja natomiast coraz częściej zaglądałem do Hanki, dostałem nawet od niej prezent. Elegancki notes, wykonany z papieru czerpanego, okładka była utwardzona, na wierzchu zaś umieszczono białe piórka. Uśmiechnąłem się pod nosem – jakby nie patrzeć notes był dla mnie idealny. Dziewczyna była na najlepszej drodze do usamodzielnienia się: na przesłuchaniach wypadła bardzo dobrze, dostała nawet jedną z głównych ról. Na razie w trzeciej obsadzie, ale miała szanse na dalszy rozwój. Wszystko zgodnie z planem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz