Patrzyłem
na Hankę, tak piękną podczas snu i zrozumiałem, że moje uczucie
było nie do końca prawdziwe, czysto platoniczne i powiązane z
opieką nad nią. Najważniejsze dla mnie było pomaganie innym,
naprowadzanie ich na właściwą ścieżkę w życiu, aby ich wybory
mogły być bardziej realne. Przeznaczenie oczywiście zawsze
istnieje, jednak jest ono ogólne, stanowi raczej wytyczne niż
konkretną drogę, zatem może się zmieniać wraz z upływem czasu,
na mocy podejmowanych przez człowieka decyzji.
Cóż
za filozoficzne rozważania mnie dopadły – pomyślałem z lekką
ironią. – Pora sprawdzić jak sobie radzą moi podopieczni. –
Jerzy? – rzuciłem w myślach.
-
Jestem szefie, trzymałem się w pobliżu, tak na wszelki wypadek.
Był pan wspaniały, robota pierwsza klasa!
-
Cieszę się, że ci się podobało. Ale przenieśmy się do gabinetu
– nie chciałem, aby Hanka widziała mnie po przebudzeniu.
Usiedliśmy
w wygodnych fotelach, nalałem herbaty z imbryka i zacząłem
rozmowę.
-
Jak tam twoi podopieczni?
-
Całkiem nieźle szefie. Na szczęście sprawdzałem wcześniej ich
wątki przeznaczenia, więc wiedziałem co robić. Z tym Heniem to
nie będzie łatwa sprawa, jest pijakiem przesiąkniętym alkoholem
do ostatniej komóreczki, nie wiem czy uda mu się bezboleśnie
wyrwać z nałogu.
-
A co zrobiłeś do tej pory? – sam wiedziałem, że z takimi zawsze
było najgorzej, często trzeba było uciekać się do drastycznych
środków.
-
Starałem się go przekonać, że picie to nic dobrego – odparł i
dokładnie opowiedział przebieg zdarzeń.
Musiałem
się uśmiechnąć i to nie jeden raz. Chłopak opowiadał to z takim
wdziękiem i humorem, że salwy śmiechu wybuchały co kilka minut.
Ogólnie jednak sprawę załatwił porządnie, choć kurację trzeba
będzie powtórzyć. – A co ze studentem?
-
No przynajmniej jeden problem mam z głowy, z tego co wyczułem z
myśli Eleonory to zatroszczy się o chłopca. Problem polega na tym,
że on jest chorobliwie wręcz nieśmiały! Owszem ma pasję, i to
nie jedną, i oddaje im się całym sobą, lecz jest samotny.
Powinien to z kimś dzielić, a on się boi. Jeśli naprawdę chce
nawiązać kontakt z bractwem rycerskim, w jakiś sposób mu to
ułatwię. Nawet mam pomysł, ale muszę najpierw sprawdzić czy to
zadziała.
-
To dobrze, miej go na oku i jakbyś miał problemy to daj znać,
poradzimy sobie razem. A jak wygląda jego sekwencja przeznaczenia?
-
Właśnie wszystko zależy od teraźniejszych wyborów. Jeśli weźmie
się za siebie, przezwycięży własną nieśmiałość, to wstąpi
do Bractwa, a w późniejszym czasie może zostać autorem książek
przygodowych, których akcja rozgrywa się w średniowieczu.
-
A jeśli tego nie zrobi?
-
Będzie tkwił z tymi swoimi książkami, bojąc się ludzi. Może
też zostać wykładowcą akademickim, choć go to nie uszczęśliwi.
-
No tak, koniecznie trzeba mu umożliwić pisanie. A co z Dettą?
-
Ona dostała tą rodzinę na parterze, nie widziałem jej od dawna.
-
Detta? – zawołałem w myślach.
-
Jestem w Sali Przeznaczenia, już kończę – usłyszałem
odpowiedź.
-
To przyjdź do mnie, jest tu też Jerzy.
-
OK., szefie. Niedługo będę.
Dopiliśmy
herbatkę, podjedliśmy nieco ciasteczek i tak minęło dwadzieścia
minut. Dopiero wtedy pojawiła się Bernardetta.
-
Przepraszam, ale zaczytałam się w Księgach – powiedziała od
razu.
-
I jak tam twoi podopieczni? –spytał Jerzy.
-
Mali – odparła – ale ciekawi. Starannie sprawdziłam wszystkie
powiązania, i choć sytuacja wygląda obecnie raczej nieciekawie,
wydaje się, że istnieje rozwiązanie problemów. Pod warunkiem, że
kobieta przełknie swoją dumę, jej mąż trafi za kratki, a dzieci
nauczą się współżyć z innymi. I zmienią ten paskudny język!
-
No to ładny koks – powiedziałem. – A co jest z tym ojcem?
-
To pijaczyna, który znajduje radość w katowaniu rodziny. Wszyscy
są posiniaczeni, że nie wspomnę o ich psychice.
-
Jestem po pierwszej sesji z Heniem, nie wiem który z nich jest
gorszym pijakiem – dodał Jerzy.
-
Twój pan Henio to przy nim pryszcz! A przy okazji, jak ci poszło?
Opowiedzieliśmy
sobie w skrócie wydarzenia dzisiejszego dnia, nie omijając bardziej
drastycznych scen związanych z Eleonorą.
-
Czyli obydwoje już są wolni? – ucieszyła się.
-
Jak ptaki – odparłem – więc ta część zadania jest już
wykonana.
-
Wszystko będzie dobrze szefie – powiedział Jerzy poklepując mnie
po ramieniu.
-
A właśnie, co z Hanką? – zaciekawiła się Detta. – Rozmawiał
pan już z nią szefie?
-
Nie, choć nieco lepiej się na tą rozmowę zapatruję. Zrozumiałem,
że najbardziej cieszy mnie naprowadzanie zbłąkanych owieczek na
właściwe ścieżki, oraz po prostu pomaganie ludziom. Bez wyjątków.
-
Ale niech pan koniecznie z nią pogada, szefie. To bardzo ważne.
-
Dobrze Detto, pogadam z nią jutro. Nie wiem ja wy, ale ja zasłużyłem
na porządną regenerację. Co o tym sądzicie?
-
Bomba pomysł szefie!
Słownictwo
Jerzego doprowadzało mnie czasami do rozstrojenia nerwowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz