****
Detta
tymczasem obserwowała dzieci, które w miarę grzecznie bawiły się
na Podwórzu. Spotykały się codziennie o tej samej godzinie, przez
kilka godzin bawiły, potem rodzeństwo szło na obiad, a Ewelinka
wracała do domu. Do tej pory nie było problemu, w domu była tylko
opiekunka, która nie zwracała na dziewczynkę większej uwagi.
Jednak dzisiaj wszystko się zmieniło.
Mała
przeszła już przez rozsunięte pręty, gdy usłyszała nawołujący
ją głos matki, gdzieś w oddali słyszała też ojca. Wybiegła z
krzaków i podreptała w stronę rodziców.
-
Tutaj jestem! – krzyknęła.
-
O dziecko drogie! – zawołała kobieta. Podbiegła do córki i
wzięła ją na ręce. – Tak się martwiliśmy, gdzieś ty się
podziewała?
-
Bawiłam się z dziećmi, tam na podwórku – odparła. – Ania
jest moją koleżanką, wiesz mamo, taką prawdziwą. I możemy
rozmawiać, i rzucamy sobie piłkę, tak miło się nam razem bawi. –
Ewelinka opowiadała, nie szczędząc szczegółów. Jej mama ujrzała
świat oczami córki i bardzo jej się to nie podobało. Zostawili
dziecko własnemu losowi, zbyt zajęci karierą, żeby znaleźć dla
niej czas. A ona była taka samotna! Matka miała ogromne wyrzuty
sumienia, zdecydowała, że przejdzie na system pracy w domu,
ograniczy ilość zleceń. To już nie było bardzo nowatorskie
rozwiązanie, a przynajmniej część pracy mogłaby wykonywać w
domu.
-
Ale jak ty się wydostałaś sama za ogrodzenie? – zdziwił się
ojciec, patrząc na solidny płot.
-
Przez dziurę, tam można przesunąć pręty.
-
Ile razy byłaś u tej dziewczynki? – dopytywała się kobieta.
-
Dzisiaj, wczoraj, i jeszcze dzień wcześniej i jeszcze jeden.
-
Przez cztery dni nasza dziewczynka niezauważona przez nikogo robiła
sobie takie wycieczki – wyszeptała przerażona matka. – Pomyśl,
a gdyby na dole mieszkali źli ludzie? Albo wyszłaby sama na ulicę?
-
Zaniedbywaliśmy ją – przyznał mąż. – Nasze jedyne dziecko. A
opiekunkę zwalniam jeszcze dziś – dodał, ze złości zaciskając
szczęki. – Żeby nie upilnować takiego malca!
-
Będę więcej pracować w domu – powiedziała kobieta. –
Potrzebna będzie tylko gosposia, ja się zajmę dzieckiem. A na
wiosnę pójdzie do przedszkola.
-
Ja też będę spędzał z nią więcej czasu, nie muszę brać
wszystkich zleceń.
-
Może wobec tego przeprowadzimy się na wieś? Sprzedalibyśmy to
mieszkanie, byłyby dodatkowe fundusze, spędzalibyśmy więcej czasu
ze sobą.
-
Może i masz rację. Zatraciliśmy się w tej nieustannej pogoni za
pieniądzem, pora zwolnić obroty.
-
Mamo, ale będę mogła bawić się z Anią? – złapała kobietę
za rękaw i pociągnęła kilkakrotnie.
-
Oczywiście kochanie, powinnaś mieć więcej koleżanek. Teraz
chodźmy do domu.
Detta
obserwowała z boku, jak rodzice trzymając córkę za ręce idą do
mieszkania. Mała dziewczynka nie była już tak rozpaczliwie
samotna. Ten kawałek układanki trafił już na swoje miejsce, teraz
trzeba zajrzeć do rodzeństwa, tam też powinno się coś wydarzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz