środa, 25 lutego 2015

AZ Rozdział Czterdziesty Piąty

****
Detta tymczasem obserwowała dzieci, które w miarę grzecznie bawiły się na Podwórzu. Spotykały się codziennie o tej samej godzinie, przez kilka godzin bawiły, potem rodzeństwo szło na obiad, a Ewelinka wracała do domu. Do tej pory nie było problemu, w domu była tylko opiekunka, która nie zwracała na dziewczynkę większej uwagi. Jednak dzisiaj wszystko się zmieniło.


Mała przeszła już przez rozsunięte pręty, gdy usłyszała nawołujący ją głos matki, gdzieś w oddali słyszała też ojca. Wybiegła z krzaków i podreptała w stronę rodziców.
- Tutaj jestem! – krzyknęła.
- O dziecko drogie! – zawołała kobieta. Podbiegła do córki i wzięła ją na ręce. – Tak się martwiliśmy, gdzieś ty się podziewała?
- Bawiłam się z dziećmi, tam na podwórku – odparła. – Ania jest moją koleżanką, wiesz mamo, taką prawdziwą. I możemy rozmawiać, i rzucamy sobie piłkę, tak miło się nam razem bawi. – Ewelinka opowiadała, nie szczędząc szczegółów. Jej mama ujrzała świat oczami córki i bardzo jej się to nie podobało. Zostawili dziecko własnemu losowi, zbyt zajęci karierą, żeby znaleźć dla niej czas. A ona była taka samotna! Matka miała ogromne wyrzuty sumienia, zdecydowała, że przejdzie na system pracy w domu, ograniczy ilość zleceń. To już nie było bardzo nowatorskie rozwiązanie, a przynajmniej część pracy mogłaby wykonywać w domu.
- Ale jak ty się wydostałaś sama za ogrodzenie? – zdziwił się ojciec, patrząc na solidny płot.
- Przez dziurę, tam można przesunąć pręty.
- Ile razy byłaś u tej dziewczynki? – dopytywała się kobieta.
- Dzisiaj, wczoraj, i jeszcze dzień wcześniej i jeszcze jeden.
- Przez cztery dni nasza dziewczynka niezauważona przez nikogo robiła sobie takie wycieczki – wyszeptała przerażona matka. – Pomyśl, a gdyby na dole mieszkali źli ludzie? Albo wyszłaby sama na ulicę?
- Zaniedbywaliśmy ją – przyznał mąż. – Nasze jedyne dziecko. A opiekunkę zwalniam jeszcze dziś – dodał, ze złości zaciskając szczęki. – Żeby nie upilnować takiego malca!
- Będę więcej pracować w domu – powiedziała kobieta. – Potrzebna będzie tylko gosposia, ja się zajmę dzieckiem. A na wiosnę pójdzie do przedszkola.
- Ja też będę spędzał z nią więcej czasu, nie muszę brać wszystkich zleceń.
- Może wobec tego przeprowadzimy się na wieś? Sprzedalibyśmy to mieszkanie, byłyby dodatkowe fundusze, spędzalibyśmy więcej czasu ze sobą.
- Może i masz rację. Zatraciliśmy się w tej nieustannej pogoni za pieniądzem, pora zwolnić obroty.
- Mamo, ale będę mogła bawić się z Anią? – złapała kobietę za rękaw i pociągnęła kilkakrotnie.
- Oczywiście kochanie, powinnaś mieć więcej koleżanek. Teraz chodźmy do domu.

Detta obserwowała z boku, jak rodzice trzymając córkę za ręce idą do mieszkania. Mała dziewczynka nie była już tak rozpaczliwie samotna. Ten kawałek układanki trafił już na swoje miejsce, teraz trzeba zajrzeć do rodzeństwa, tam też powinno się coś wydarzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz