czwartek, 5 marca 2015

AZ Rozdział Czterdziesty Dziewiąty

Rozejrzała się wokół, lecz dziewczynki nigdzie nie było widać. Zajrzała do głównego budynku – słychać było czyjść płacz i zawodzenie – postanowiła więc znaleźć jego źródło.
W pokoiku na pierwszym piętrze, ślicznym i słodkim, przygotowanym z myślą o małej dziewczynce, na baśniowym łóżku leżała Ewelinka drąc się w niebogłosy. – Ja chcę do Ani!! Mamo!!! Ja chcę do Ani!! AAAAAAAAAniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!! Ja!!!!!!!! Chcę!!!!!!!!!!!!!!!! Do!!!!!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAA!! Ni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- O rany Julka – szepnęła Detta. – Ta mała bardzo się do nich przywiązała, strasznie krzyczy. A gdzie rodzice?


Rodzice siedzieli w eleganckim salonie, z kominkiem i dużymi jasnymi oknami, dyskutując zawzięcie.
- Przecież to jest nie do pomyślenia – mówiła kobieta. – Mała zapłacze się na amen.
- Nie można jej pozwolić na dyrygowanie nami – odparł mężczyzna. – Dobrze wiesz, że to się źle kończy.
- No tak, Wojtku, pewnie masz rację, ale ona po raz pierwszy zachowuje się w ten sposób. Zawsze była grzeczną dziewczynką. A to była jej koleżanka.
- Tutaj też są dzieci, na pewno kogoś znajdzie.
- Jeśli masz na myśli te małe, wyrachowane i snobistyczne dzieciaki, to nie wiem, czy nasza córka powinna mieć z nimi styczność – kobieta wyglądała jakby przełknęła cytrynę. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że przeprowadzka do tego miejsca przyniesie pewne zmiany, również w sąsiedztwie, ale nie była przygotowana na traktowanie z góry i ocenianie ich po ilości i marce samochodów.
- Kochanie, wiem o czym myślisz. Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież nie będziemy ich wozić do siebie, to niedorzeczne. Ewelinka kiedyś zrozumie i przestanie płakać.
- Naprawdę nie wiem. A co z gosposią? Znalazłeś już jakąś kandydatkę?
- W sumie to tak, ale jakoś nie bardzo one mi pasują. Nie czułbym się pewnie, gdyby mieszkały razem z nami.
Rozmowę przerwał dźwięk telefonu komórkowego mężczyzny.
- Tak słucham?
- Witam panie Wojtku, mówi Grażyna, pamięta mnie pan?
- Tak, tak pamiętam panią. Rozmawialiśmy o wydaniu książki.
- I w tej sprawie do pana dzwonię. Wydawnictwo przyjęło pana maszynopis, książka zostanie wydana w drugiej połowie nowego roku.
- To świetnie! Naprawdę wspaniałe wiadomości! A jak recenzje? Ktoś to przecież czytał, prawda?
- Wszystkim się bardzo podobało, niektórzy widzą w panu wielkiego twórcę. Idealnie opisuje pan atmosferę, i te szczegóły w wyglądzie osób... Jestem pana zdeklarowaną fanką!
- Bardzo mi miło – uśmiechnął się - Czy są jakieś formalności do załatwienia?
- Tak, trzeba podpisać umowę i takie różne. Może umówilibyśmy się pojutrze w wydawnictwie?
- Świetnie, powiedzmy o jedenastej?
- Doskonale. Do zobaczenia.
- Do widzenia.

Rozłączył się i spojrzał na żonę rozpromienionym wzrokiem.
- Wydadzą moją książkę!
- Naprawdę? To cudownie! – rzuciła mu się na szyję. – Dlaczego nic nie mówiłeś?
- Nie chciałem zapeszać. Najpierw dałem do przeczytania znajomym, jeden z nich pracuje w wydawnictwie. Spodobało się, a Grażyna zasugerowała pokazanie tego redaktorom. No i dzisiaj do mnie zadzwoniła, że ją przyjęli!
- Tak się cieszę! Może będziemy spędzać więcej czasu w domu? Ze sobą...
Mężczyzna pochylił się i ucałował żonę najpierw w policzki, a potem w usta. Długo i gorąco.
- Mam pewien pomysł – wyszeptał jej do ucha.
- Do sypialni? – uśmiechnęła się w odpowiedzi na sugestię.
- Może też, ale mam rozwiązanie dla Ewelinki.
- Acha?
- Pamiętasz co mówiła o matce tych dzieci?
- Nie bardzo, raczej wspominała o ojcu, który niedawno zmarł.
- No właśnie. Z tego co zauważyłem rodzina jest raczej biedna, choć ostatnio w domu było czysto i schludnie, na stole stały kwiaty. Myślisz, że poradziłaby sobie z prowadzeniem tak dużego domu?
Kobieta klasnęła w ręce, ucieszona takim rozwiązaniem. – Dlaczego by nie? Moglibyśmy zatrudnić jeszcze kucharkę, albo pokojówkę. Dzieciaki też mogłyby pomagać.
- Jak dowiem się, ile dostanę za tą książkę, to powiem ci kogo jeszcze zatrudnimy. Chodźmy do pokoju małej, powiemy jej o tym, co ustaliliśmy.
- Oby tylko matka tej dwójki się zgodziła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz