sobota, 7 marca 2015

AZ Rozdział Pięćdziesiąty

Ewelinka przyjęła wiadomość entuzjastycznie i chciała już, natychmiast jechać. Rodzice stwierdzili, że w gruncie rzeczy to ma rację, wsiedli w samochód, i po niecałej godzinie byli na miejscu. Detta przezornie starała się nie pokazywać dziewczynce. Prawdomówna z natury, mogłaby zechcieć opowiedzieć rodzicom o Aniele, ukazującym się od czasu do czasu. A to mogłoby się nie najlepiej skończyć.

Zostawili córkę z Anią i Patrykiem, a sami udali się do ich matki.
- O, dzień dobry! Nie spodziewałam się wizyty i wywiesiłam pranie, przepraszam za ten nieporządek – pani Renata gorączkowo zbierała ubrania, aby nie jeździły gościom po głowie. Sznurki wisiały nisko, więc ubrania często zawadzały o głowy przechodzących.
- Nie ma problemu – odezwała się kobieta, rozglądając się wokół. Wnętrze, choć ubogie, było zadbane, na stole stały kwiaty, miło było popatrzeć. Wszystko tak jak mówił Wojtek – Mamy dla pani pewną propozycję.
- Przeprowadziliśmy się na wieś, mamy tam dom, dość duży. Ewelina czuje się tam bardzo samotna, nie ma zbyt wielu dzieci w jej wieku w okolicy – mówił mężczyzna. – Obydwoje pracujemy częściowo w domu, jednak nie bardzo mamy czas na gotowanie czy sprzątanie, więc będziemy potrzebować gosposi.
- Pomyśleliśmy o pani – kobieta spojrzała na nią z uśmiechem. – Nasza córka bardzo przywiązała się do pani dzieci, z tego co zauważyliśmy nie wiedzie się pani najlepiej. Proszę się tylko nie czuć urażona – powiedziała szybko widząc minę kobiety. – Oferujemy pani pracę, jeśli sobie pani nie poradzi, to pomyślimy co dalej.
- Chcieliby Państwo abym była gospodynią? – wyszeptała. – Pilnowała porządku w domu, gotowała i ozdabiała dom?
- Tak. Jeśli dom okaże się za duży, to zatrudnimy kogoś do pomocy – pan Wojtek przypatrywał się kobiecie.
- Dzieciaki mogą mi pomóc, nie będą się nudzić – odparła szybko. – To dla mnie wspaniała propozycja, jakbyście mi Państwo spadli z nieba – powiedziała i rozpłakała się. – Bardzo dziękuję. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a tutaj nagle...
- Wszystko będzie dobrze – matka Ewelinki pochyliła się nad tą spracowaną kobietą. – Poradzimy sobie jakoś. Kiedy możecie się do nas wprowadzić?
- Niewiele tutaj mi zostało. Myślę, że nawet jutro, pozbieram tylko najważniejsze rzeczy, resztę wyrzucę, bo są takie porwane... – zamilkła zawstydzona.
- Dobrze, dostanie Pani od nas pieniądze na ubrania i inne potrzebne rzeczy. Meble już są, o to się nie trzeba się troszczyć. To wszystko jako wynagrodzenie za pracę, no i przecież idą święta...
Pani Renata uśmiechnęła się z wdzięcznością, nie chciała przyjmować jałmużny, choć biedna, była dumną kobietą.
- Przyjechałbym jutro, koło południa, żeby was zabrać. Pożyczę większy samochód, to się zabierzemy na raz.
- Tak będzie najrozsądniej – skinęła głową. - Czy dzieci już wiedzą?
- Nie, sama im to pani powie. Chyba, że nasza córka nie wytrzymała i już wszystko wypaplała – Wojtek patrzył z dumą na dziewczynkę.
- To my się już pożegnamy, żeby się pani spokojnie spakowała, chodź Wojtek, nie przeszkadzajmy pani Renacie.
Detta obserwowała całą sytuację z zadowoleniem, wszystko ułożyło się tak, jak powinno. Pani Renata znalazła dobrą pracę, poradzi sobie z prowadzeniem domu, jej dzieci będą chodziły do szkoły i wyrosną na porządnych ludzi. Oczywiście będą też problemy, nigdy nie jest tak, żeby było idealnie. Ale to była przyszłość, dalsza przyszłość. Teraźniejszość była łaskawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz