Ewelinka
przyjęła wiadomość entuzjastycznie i chciała już, natychmiast
jechać. Rodzice stwierdzili, że w gruncie rzeczy to ma rację,
wsiedli w samochód, i po niecałej godzinie byli na miejscu. Detta
przezornie starała się nie pokazywać dziewczynce. Prawdomówna z
natury, mogłaby zechcieć opowiedzieć rodzicom o Aniele, ukazującym
się od czasu do czasu. A to mogłoby się nie najlepiej skończyć.
Zostawili
córkę z Anią i Patrykiem, a sami udali się do ich matki.
-
O, dzień dobry! Nie spodziewałam się wizyty i wywiesiłam pranie,
przepraszam za ten nieporządek – pani Renata gorączkowo zbierała
ubrania, aby nie jeździły gościom po głowie. Sznurki wisiały
nisko, więc ubrania często zawadzały o głowy przechodzących.
-
Nie ma problemu – odezwała się kobieta, rozglądając się wokół.
Wnętrze, choć ubogie, było zadbane, na stole stały kwiaty, miło
było popatrzeć. Wszystko tak jak mówił Wojtek – Mamy dla pani
pewną propozycję.
-
Przeprowadziliśmy się na wieś, mamy tam dom, dość duży. Ewelina
czuje się tam bardzo samotna, nie ma zbyt wielu dzieci w jej wieku w
okolicy – mówił mężczyzna. – Obydwoje pracujemy częściowo w
domu, jednak nie bardzo mamy czas na gotowanie czy sprzątanie, więc
będziemy potrzebować gosposi.
-
Pomyśleliśmy o pani – kobieta spojrzała na nią z uśmiechem. –
Nasza córka bardzo przywiązała się do pani dzieci, z tego co
zauważyliśmy nie wiedzie się pani najlepiej. Proszę się tylko
nie czuć urażona – powiedziała szybko widząc minę kobiety. –
Oferujemy pani pracę, jeśli sobie pani nie poradzi, to pomyślimy
co dalej.
-
Chcieliby Państwo abym była gospodynią? – wyszeptała. –
Pilnowała porządku w domu, gotowała i ozdabiała dom?
-
Tak. Jeśli dom okaże się za duży, to zatrudnimy kogoś do pomocy
– pan Wojtek przypatrywał się kobiecie.
-
Dzieciaki mogą mi pomóc, nie będą się nudzić – odparła
szybko. – To dla mnie wspaniała propozycja, jakbyście mi Państwo
spadli z nieba – powiedziała i rozpłakała się. – Bardzo
dziękuję. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a tutaj nagle...
-
Wszystko będzie dobrze – matka Ewelinki pochyliła się nad tą
spracowaną kobietą. – Poradzimy sobie jakoś. Kiedy możecie się
do nas wprowadzić?
-
Niewiele tutaj mi zostało. Myślę, że nawet jutro, pozbieram tylko
najważniejsze rzeczy, resztę wyrzucę, bo są takie porwane... –
zamilkła zawstydzona.
-
Dobrze, dostanie Pani od nas pieniądze na ubrania i inne potrzebne
rzeczy. Meble już są, o to się nie trzeba się troszczyć. To
wszystko jako wynagrodzenie za pracę, no i przecież idą święta...
Pani
Renata uśmiechnęła się z wdzięcznością, nie chciała
przyjmować jałmużny, choć biedna, była dumną kobietą.
-
Przyjechałbym jutro, koło południa, żeby was zabrać. Pożyczę
większy samochód, to się zabierzemy na raz.
-
Tak będzie najrozsądniej – skinęła głową. - Czy dzieci już
wiedzą?
-
Nie, sama im to pani powie. Chyba, że nasza córka nie wytrzymała
i już wszystko wypaplała – Wojtek patrzył z dumą na
dziewczynkę.
-
To my się już pożegnamy, żeby się pani spokojnie spakowała,
chodź Wojtek, nie przeszkadzajmy pani Renacie.
Detta
obserwowała całą sytuację z zadowoleniem, wszystko ułożyło się
tak, jak powinno. Pani Renata znalazła dobrą pracę, poradzi sobie
z prowadzeniem domu, jej dzieci będą chodziły do szkoły i wyrosną
na porządnych ludzi. Oczywiście będą też problemy, nigdy nie
jest tak, żeby było idealnie. Ale to była przyszłość, dalsza
przyszłość. Teraźniejszość była łaskawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz