piątek, 13 marca 2015

AZ Rozdział Pięćdziesiąty Czwarty

*
Dzieciaki przyjęły rewelacje z spokojem, choć chyba nie wszystko do nich dotarło. Miałem nadzieję, że wiedzą co robią, bo ich zdolności były bardzo istotne w planowanych przeze mnie działaniach.
- Dobrze moi mili, znacie plan?
- Jasne szefie! – Jerzy był w doskonałym humorze. – Detta wyszukuje Krzysztofa lub tego gorszego, jak mu tam ..
- Enuika – podpowiedział Tobiasz.
- No właśnie – Jerzy niespeszony kontynuował - prawdopodobnie będą razem. Przenosimy się do nich i rozpoczynamy drugą fazę.
- Naszym głównym celem jest zniszczenie figurki tej dziwnej bogini, która zapewnia Enuikowi siłę i materialną postać. – dodała Detta. – Tylko czy niszcząc posążek zniszczymy również jego ducha?
- Tego nie jesteśmy pewni, dlatego mam to – wskazałem na replikę figurki. – Wykonali ją w Zakazanym Magazynie, ale z innego surowca. Gdy tylko Enuik weźmie ją w swoje dłonie, jego dusza zostanie wciągnięta do środka i zapieczętowana na wieki.
- Genialne szefie – westchnęła dziewczyna.
- Też tak uważam, nasi inżynierowie wykonali kawał świetnej roboty. Gotowi?
- Z panem zawsze szefie – odparł Jerzy i przenieśliśmy się na Ziemię.



*
Nie będę Cię zanudzał drogi Czytelniku opisami wielogodzinnych poszukiwań tej dwójki, zresztą wkrótce się rozdzielili. Enuik szybko zrozumiał, że to właśnie obecność Krzysztofa ułatwia nam ich namierzanie, więc przeskakując z wymiaru do wymiaru po prostu się go pozbył. Wykorzystując zamieszanie Detta złapała Krzysztofa i nie pozwoliła mu uciec, jej dłonie trzymały go jak imadło. Przekazaliśmy Anioła w ręce Tobiasza i udaliśmy się na dalsze poszukiwania. Dzieciaki bardzo mi pomagały, jednak szukanie śladów, polowanie na błędy i uchybienia przeciwnika wyczerpywało nasze siły. Wreszcie pod wieczór udało się nam go usidlić pośród ciemnych zaułków opuszczonego miasteczka, gdzieś w ciemnym wymiarze świata.

Podczas gdy ja zajęty byłem rozmawianiem i rozpraszaniem naszego oponenta, dzieciaki obmyślały sposoby podmiany statuetek. Jak zwykle w takich przypadkach Enuika zabiła jego pewność siebie. Obrałem taktykę zadawania krótkich pytań i słuchania długich odpowiedzi, wtedy przeciwnik coraz bardziej skupia się na rozmowie, a traci czujność. Tak było i tym razem. Zajęty retoryką zapomniał o celu naszego spotkania i odstawił na moment swoją cenną figurkę bogini. Nie zauważył podmianki i zniknął w czeluściach naszej statuetki . Misja zakończona.

Nie było jednak radości, zadowolenia z odniesionego tryumfu. Nocne łowy zakończyły się zmęczeniem i rozdrażnieniem. Brakowało mi finezji i kreatywności związanej z opieką nad ludźmi. Cieszenie się ich małymi sukcesami, łagodzenie bólu, poszukiwanie rozwiązań. Po ciemnej stronie nie było radości.

Zrozumiałem, że pewne rzeczy uległy zmianie. Nie do końca panowałem nad emocjami, które pojawiły się wraz z zatartymi wspomnieniami. I nie podobało mi się to. Byłem skrajnie wyczerpany i zirytowany, bez jednej pozytywnej myśli. Gdy wróciliśmy do biura odesłałem znużone dzieciaki na regenerację, a sam postanowiłem ustalić wcześniej jedną, bardzo istotną dla mnie kwestię.

- Tobiaszu? Nie przeszkadzam? – zastukałem do drzwi mojego eks-przełożonego.
- Nie, skąd – zaprosił mnie gestem do środka. – Ale nie powinieneś być na odnowie? Wyglądasz fatalnie …
- Zaraz się tam udam, mam jednak pewną sprawę do załatwienia. Z tobą.
- Słucham cię.
- Nie chcę tego wszystkiego – wzdrygnąłem się. – Tych wspomnień, tych emocji, tego poziomu. Chcę wrócić do dawnego ja.
Tobiasz wwiercał we mnie te swoje ciemne oczy analizując informacje.
- Ale to nie jest twoje prawdziwe ja.
- Teraz już jest. Przy poziomie dziesiątym kwalifikuję się do Rady, co – nazwijmy rzecz po imieniu – jest strasznie nudne. Papierki, biurko, zero pracy w terenie. To nie dla mnie – machnąłem ręką.
- Możemy poszukać innego rozwiązania…
- Ja nie chcę innego rozwiązania! Chcę to! – krzyknąłem uderzając pięścią w blat biurka. Wziąłem głęboki oddech. – Rozumiesz, co mam na myśli?
- Tak Gabrielu. – spojrzał na mnie poważnie. - Zrobimy jak sobie życzysz. A co z dzieciakami?
- To samo. Niech mają spokojne i normalne życie, po co awansować ich od razu o trzy czy cztery poziomy?
- Dobrze, wszystko załatwimy. Jednak nie gwarantuję stałego efektu. Poprzednio się to nie udało.
- Trudno, najwyżej w sytuacji zagrożenia znowu cię zdegraduję – puściłem oko i uśmiechnąłem się. – To idę do Sali Regeneracji. Żegnaj Tobiaszu.
- Do zobaczenia Gabrielu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz