*
Dzieciaki
przyjęły rewelacje z spokojem, choć chyba nie wszystko do nich
dotarło. Miałem nadzieję, że wiedzą co robią, bo ich zdolności
były bardzo istotne w planowanych przeze mnie działaniach.
-
Dobrze moi mili, znacie plan?
-
Jasne szefie! – Jerzy był w doskonałym humorze. – Detta
wyszukuje Krzysztofa lub tego gorszego, jak mu tam ..
-
Enuika – podpowiedział Tobiasz.
-
No właśnie – Jerzy niespeszony kontynuował - prawdopodobnie będą
razem. Przenosimy się do nich i rozpoczynamy drugą fazę.
-
Naszym głównym celem jest zniszczenie figurki tej dziwnej bogini,
która zapewnia Enuikowi siłę i materialną postać. – dodała
Detta. – Tylko czy niszcząc posążek zniszczymy również jego
ducha?
-
Tego nie jesteśmy pewni, dlatego mam to – wskazałem na replikę
figurki. – Wykonali ją w Zakazanym Magazynie, ale z innego
surowca. Gdy tylko Enuik weźmie ją w swoje dłonie, jego dusza
zostanie wciągnięta do środka i zapieczętowana na wieki.
-
Genialne szefie – westchnęła dziewczyna.
-
Też tak uważam, nasi inżynierowie wykonali kawał świetnej
roboty. Gotowi?
-
Z panem zawsze szefie – odparł Jerzy i przenieśliśmy się na
Ziemię.
*
Nie
będę Cię zanudzał drogi Czytelniku opisami wielogodzinnych
poszukiwań tej dwójki, zresztą wkrótce się rozdzielili. Enuik
szybko zrozumiał, że to właśnie obecność Krzysztofa ułatwia
nam ich namierzanie, więc przeskakując z wymiaru do wymiaru po
prostu się go pozbył. Wykorzystując zamieszanie Detta złapała
Krzysztofa i nie pozwoliła mu uciec, jej dłonie trzymały go jak
imadło. Przekazaliśmy Anioła w ręce Tobiasza i udaliśmy się na
dalsze poszukiwania. Dzieciaki bardzo mi pomagały, jednak szukanie
śladów, polowanie na błędy i uchybienia przeciwnika wyczerpywało
nasze siły. Wreszcie pod wieczór udało się nam go usidlić pośród
ciemnych zaułków opuszczonego miasteczka, gdzieś w ciemnym
wymiarze świata.
Podczas
gdy ja zajęty byłem rozmawianiem i rozpraszaniem naszego oponenta,
dzieciaki obmyślały sposoby podmiany statuetek. Jak zwykle w takich
przypadkach Enuika zabiła jego pewność siebie. Obrałem taktykę
zadawania krótkich pytań i słuchania długich odpowiedzi, wtedy
przeciwnik coraz bardziej skupia się na rozmowie, a traci czujność.
Tak było i tym razem. Zajęty retoryką zapomniał o celu naszego
spotkania i odstawił na moment swoją cenną figurkę bogini. Nie
zauważył podmianki i zniknął w czeluściach naszej statuetki .
Misja zakończona.
Nie
było jednak radości, zadowolenia z odniesionego tryumfu. Nocne łowy
zakończyły się zmęczeniem i rozdrażnieniem. Brakowało mi
finezji i kreatywności związanej z opieką nad ludźmi. Cieszenie
się ich małymi sukcesami, łagodzenie bólu, poszukiwanie
rozwiązań. Po ciemnej stronie nie było radości.
Zrozumiałem,
że pewne rzeczy uległy zmianie. Nie do końca panowałem nad
emocjami, które pojawiły się wraz z zatartymi wspomnieniami. I nie
podobało mi się to. Byłem skrajnie wyczerpany i zirytowany, bez
jednej pozytywnej myśli. Gdy wróciliśmy do biura odesłałem
znużone dzieciaki na regenerację, a sam postanowiłem ustalić
wcześniej jedną, bardzo istotną dla mnie kwestię.
-
Tobiaszu? Nie przeszkadzam? – zastukałem do drzwi mojego
eks-przełożonego.
-
Nie, skąd – zaprosił mnie gestem do środka. – Ale nie
powinieneś być na odnowie? Wyglądasz fatalnie …
-
Zaraz się tam udam, mam jednak pewną sprawę do załatwienia. Z
tobą.
-
Słucham cię.
-
Nie chcę tego wszystkiego – wzdrygnąłem się. – Tych
wspomnień, tych emocji, tego poziomu. Chcę wrócić do dawnego ja.
Tobiasz
wwiercał we mnie te swoje ciemne oczy analizując informacje.
-
Ale to nie jest twoje prawdziwe ja.
-
Teraz już jest. Przy poziomie dziesiątym kwalifikuję się do Rady,
co – nazwijmy rzecz po imieniu – jest strasznie nudne. Papierki,
biurko, zero pracy w terenie. To nie dla mnie – machnąłem ręką.
-
Możemy poszukać innego rozwiązania…
-
Ja nie chcę innego rozwiązania! Chcę to! – krzyknąłem
uderzając pięścią w blat biurka. Wziąłem głęboki oddech. –
Rozumiesz, co mam na myśli?
-
Tak Gabrielu. – spojrzał na mnie poważnie. - Zrobimy jak sobie
życzysz. A co z dzieciakami?
-
To samo. Niech mają spokojne i normalne życie, po co awansować ich
od razu o trzy czy cztery poziomy?
-
Dobrze, wszystko załatwimy. Jednak nie gwarantuję stałego efektu.
Poprzednio się to nie udało.
-
Trudno, najwyżej w sytuacji zagrożenia znowu cię zdegraduję –
puściłem oko i uśmiechnąłem się. – To idę do Sali
Regeneracji. Żegnaj Tobiaszu.
-
Do zobaczenia Gabrielu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz