*
Dni
płynęły swoim ustalonym rytmem, nic nie zapowiadało zbliżającego
się zwrotu akcji. Poranek zaczął się od dość nerwowej atmosfery
w biurze, i zanim wypiłem poranną kawę już zostałem wezwany do
mojego szefa.
-
Witaj Gabrielu, jak się miewasz? – zdawkowe pytanie, które
rzucił, nie zamaskowało podenerwowania Tobiasza.
-
Dobrze, dziękuję – odparłem uprzejmie. - Wszystko w porządku?
-
No właśnie nie – ponury ton głosu zwiastował kłopoty. -
Bardzo mi przykro Gabrielu, ale jesteś jedyną osobą, która może
sobie z tym poradzić.
-
Nie bardzo rozumiem?
-
Widzisz, sprawa tych dwóch fałszywych Aniołów jeszcze się nie
zakończyła. Krzysztof zbiegł na Ziemię – opowiadał przełożony
obserwując mnie uważnie – jednak wcześniej włamał się do
Zakazanego Magazynu .. – znowu świdrował mnie swoimi ciemnymi
oczami.
-
I?
-
I ukradł posążek Wielorakiej Bogini – westchnął. A w mojej
głowie rozpętało się piekło.
Gdy
już odzyskałem przytomność, głowa nadal pulsowała bólem, przed
oczami nadal pojawiały się mroczki, a w mojej głowie szalały
dziwne wspomnienia. Generalnie nie czułem się sobą. Trochę jakby
ktoś załadował mi dodatkowy moduł pamięci, nie do końca
kompatybilny z resztą mojego umysłu.
-
Jak się czujesz? – Tobiasz klęczał obok mnie na podłodze.
-
Jakby ktoś mi kilka razy obił głowę i zamknął w sali pełnej
świateł … Co się stało?
-
To długa i skomplikowana historia, pewnego dnia chętnie ci ją
opowiem, jednak teraz mamy parę spraw do załatwienia. Możesz
wstać?
Kiwnąłem
głową i powoli zacząłem się podnosić.
-
Usiądź w fotelu, musimy ustalić nasze działania. Kluczowym
elementem jest twoja pamięć. Mówi ci coś imię Enuik?
-
Nie – odparłem pocierając skronie, ale jakiś głos wewnątrz
mnie miał odmienne zdanie. – A może i tak? Nie bardzo jest to dla
mnie jasne. Jakbym go znał, ale jednak nie znał. Szefie, co mi
jest?
-
Nic złego się nie dzieje Gabrielu – uspokoił mnie Tobiasz. –
Wracają do Ciebie wspomnienia, które dawno temu próbowaliśmy
usunąć, jednak bezskutecznie.
-
Słucham? – zdenerwowałem się.
-
Najlepiej będzie jak samodzielnie przywołasz te wspomnienia. Napij
się teraz herbaty ziołowej i postaraj odprężyć. Uczą tego
jeszcze w Akademii, więc nie powinno to być bardzo trudne – dodał
z przekąsem.
-
Łatwo powiedzieć – burknąłem. – To nie twoja głowa jest
rozrywana od wewnątrz na tysiąc kawałków.
Wziąłem
jednak łyk naparu i skupiłem się na znanych mi technikach
relaksacyjnych. Po kilku minutach zdenerwowanie mnie opuściło i
otworzyłem się na nowe wspomnienia, które pojawiły się w mojej
głowie.
– Enuik
– szepnąłem, a przed moimi oczami pojawiła się postać
mężczyzny, na około czterdziestoletniego, w eleganckim garniturze
z końca XIX wieku, z długą wypielęgnowaną brodą i ufryzowanymi
czarnymi lokami. I czarnymi oczami, w których odbijała się
nienawiść i zło. - Ty cholerny draniu! – krzyknąłem podrywając
się z miejsca. Wszystkie wspomnienia powróciły na swoje miejsce.
Enuik, moje nemezis, które ścigałem przez tysiąclecia! Jako
człowiek i jak Anioł próbowałem powstrzymać tą podłą kreaturę
przed niszczeniem świata i ludzkości. I choć wielokrotnie byłem
bliski sukcesu, jemu zawsze udawało się uciec. Aż do ostatniego
razu. Rozejrzałem się dokoła, czułem się zupełnie inaczej,
silniejszy i jakby mocniejszy wewnętrznie.
-
Tobiaszu?
-
Tak Gabrielu. Powróciło wszystko, łącznie z przynależnym Ci
poziomem dziesiątym.
-
Acha … - zamyśliłem się. – Czyli mam wyższy poziom niż Ty?
-
Dokładnie – uśmiechnął się skrycie. – Co pamiętasz?
-
Noc, gonitwę po dachach kamienic czynszowych, lejący się
strumieniami deszcz … Uderzenie ciemnej mocy, które powaliło mnie
na ziemię i pozbawiło sił. Dotyk dłoni Enuika na moim czole i
potworny ból. Rozszalałe emocje, które walczyły ze zdrowym
rozsądkiem. On chciał, abym przeszedł na jego stronę. Abym
atakował Anioły …
-
Nie zrobiłeś tego – uspokoił mnie Tobiasz. – Wygrałeś
wewnętrzną walkę, jednak kosztowało cię to bardzo wiele wysiłku.
Nie bardzo wiedzieliśmy jak cię uratować.
Skinąłem
głową zamyślony, pojawiło się kolejne wspomnienie. – Ta
figurka, która dawała mu moc?
-
Odebrałeś mu ją wtedy, to przesądziło o naszej wygranej.
-
A teraz znowu ją ukradł? – domyśliłem się.
-
Tak.
-
Tym razem chyba powinniśmy ją zniszczyć.
-
Całkowicie się z tobą zgadzam.
-
Jerzy i Detta – moje myśli wróciły do teraźniejszości - Czy
oni wiedzą?
-
Nie wszystko, decyzję o tym czy ich wtajemniczyć pozostawiłem
tobie.
-
Miło, zawsze to jakaś rozrywka – uśmiechnąłem się. –
Zakończmy tą sprawę raz na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz